Rzeżba drewniana w Parku przy kościele w Mariamowie koło Stargardu Szczecińskiego (Polska).
Pacyfik (ocean spokojny), najgłębszy i największy, jest powierzchnią na ziemi. "Hiszpania jest wyżyną i może przetrwa". Natalia Kościół Rzymsko Katolicki w dzielnicy Pacyfiko w Madrycie, okazał się dobrą ostoją. Dla jednej części społeczeństwa polskiego, goszczące się na świecie, na Półwyspie Iberyjskim. Ludzie, że wschodnio - południowej części kraju, z ujemną temperaturą, opanowując się z adaptacją z tubylcami, wolało wybrać, pewniejszą oazę marzeń i nadziei. Rozpowszechnianie świadomych i uporządkowanych stron, wielkiej nieuczciwości. Kiedyś, w roku 219 pne "Xu Fu wypłynął", gdzie woda nie było, w poszukiwaniu eliksiru nieśmiertelności ". Pod skrzydłami misjonarzy Werbistów - wrzało. Pacyfik nie zawsze okazuje się zacisznym miejscem dla przybyłych. Wykluwało się wiele gorących burz, tworząc wyładowania gniewu na cały świat. Jeden, nosił w sobie oceaniczny wulkan o podłożu, nieustannych trzęsień krzywd. Wynikiem było, złe zachowanie osób kotwiczących w zasolonych w ciepłych bryzach wiatru. Byli i tacy, co kochali bezinteresownie, życzliwe deszcze - ale były ich mało. Najbardziej uwidaczniał się zachwyt królestwem hiszpańskim, we wrześniu - każdego roku. Można było zdobyć pracę lub zmienić na inną. Natomiast czas od października do czerwca, zapewniał błogi spokój dla żagli. Napędzanych siłą pragnień życia. Czyli trwała monotonia dla ludzi szukających zatrudnienia.
Każdy ukrywał w swej głębokiej psychice, podwodne podłoże nieczystej chęci - siły jakiś nieład, ruszający się niebezpiecznie. Posiadanie własnego stylu jest bogactwa - niewydobytym. Przez wiele lat, róznymi drogami, zwiększały się przypływy do Domu Bożego. Wrzało około dwudziestu lat. Potem w świątyni Matki Bożej Pokoju, tłumy zaczęły zmniejszać swą objętość, po troszeczku pustoszała wspólnota. Zostały zdegradowane chore ludzkie organizmy. Zatrutym jadem - komercjalizmu! W kręgach towarzyskich, nadmiar nieczystego tlenu ozonowego spowodował, że dotknął złe dotlenienie i stworzyła się strefa martwa. Obecnie wyciszone emigracyjne tragedie, pojawiają się znikąd. To rozbitkowie, samotni i zdezorientowani. Wszyscy odholowali z powierniczej wyspy i zakotwiczyli na różne redach, tworząc własne prywatne Porty rodzinne. Utrzymując w tajemnicy ciche ustronia, jakie stworzył im los. Reszta nieszczęśników, okaleczonych psychicznie, co jakiś czas pojawia się w miejscu modlitwy. Szukając sojuszu z tych, co stali obok tłumu i byli tylko widzami w kościele, przy ulicy Valderribas 37 Kiedyś ktoś powiedział, "Że kamień z kamieniem się nie spotka, ale człowiekiem człowiekiem - zawsze". Drogi czytelniku, uwierz mi - jest to prawda.
Bogumiła Czesława Olaniecka
Madryt, lipiec roku 2016
Kwiat Magnolii w rozkwicie, pachnący mocną głębią swego życia.........................
C C L I V
W dalekim Porcie - na Betonie wylądował
współczesny ogromny - Mag.
Popielate moje włosy - rozwiał
Karaibski gorący wiatr.
Odnalazłeś w pełni słońca
szumiący - więdnący kwiat.
Oczy błyszczące zdradzały.
Nad błękitnym oceanem.
Zawiruje następny - piękny świat.
inną szczęśliwą doliną.
Spracowane uczucia.
Schowałam za wysokie grzbiety fal.
Na lotnisku w śród daktyli
zamknęłam oczy.
Czułam - Niebo.
Gdy wyruszyłeś ze mną
autostradą do gwiazd.
Rozkołysałeś utracone uczucie.
Rozbudziłeś dawne wspomnienia.
Słodkimi słowami witalności.
Łagodnie oszałamiałeś
eleganckie Uniwersum.
Pamiętasz?
Tańczyłeś ze mną wsród
dostojnych Palm.
Dawałeś cień w dni upalne.
Na gorącej białej plaży.
Złoty piasek na twej twarzy
pięknie lśnił.
Twoja radość na przejrzystym
nieboskłonie - głosno
szeptała - niczego nie będzie żal.
Bryza oceanu uparcie szumiała i pytała.
Kochacie życie kolejny raz?
Bogumiła Czesława Olaniecka,
Puerto Rico 16 lipca 2010
Pomnik z metalu, na placu zabaw w dzielnicy Cuzco / Madrid.
Texte: B. Cz. Olaniecka.
Bildmaterialien: B. Cz. Olaniecka.
Tag der Veröffentlichung: 13.08.2017
Alle Rechte vorbehalten